Czerwiec stoi pod znakiem dnia dziecka tak więc pora i o moich podopiecznych coś napisać. Pierwsze maluchy zaobserwowałem niecały miesiąc temu i od tego czasu przybywa skurczybyków. Jako, że to pierwsze młode u mnie więc póki co z ciekawością przyglądam się ich dorastaniu oraz zmianom jakie u nich zachodzą. Przeważnie większość małych tygrysków jest biała, choć zdarzają się rodzynki już w pełni wybarwione. Ciężko je wypatrzeć, dlatego pod obiektyw najlepiej je zwabić jakimś smakołykiem. Moje uwielbiają szpinak.
Trudno złapać ostrość na samych maluchach, ale te małe białe przecinki to one 🙂
Niektóre młode są już wybarwione
Ciekawe jak robale się wybarwią. Dorosłe sztuki w zbiorniku są różnych odcieni niebieskiego. Są całkiem jasne, słabo wybarwione jak i ciemne atramentowe z rdzawym pasem na grzbiecie potocznie nazywanymi Deep Blue Tiger. Dla mnie każde mają swój urok, ale najbardziej podobają mi się te z błękitnym prześwitem jak ta krewetka poniżej z lewej strony.
Wraz z przyjściem na świat młodych, w baniaku niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki skończyły się wszystkie problemy, które opisywałem we wcześniejszym wpisie. Woda jest kryształ a glony poznikały. Nawet krewetka, która miała niepokojącą wylinkę wróciła do swego naturalnego wyglądu, zachowując jedynie swój grzbiet wygięty w charakterystyczną „eske”.
Nie ma to jak cieszący oko baniaczek z wieloma maluchami.