Rok 2019 minął w szaleńczym tempie. Pamiętam jak jeszcze niedawno robiłem wpis o pokarmie DIY… a to było w lutym, czyli prawie rok temu. 😛
W między czasie, chociaż nic nie pisałem działo się dużo. Były nowe krewetki, wzloty i upadki, testy i obserwacje oraz kolejny rok doświadczeń. Za najważniejszy temat mijającego roku, o którym nie wspominałem na blogu, to był temat hybryd TiBee – pokoleniu F1 czyli moim oczku w głowie, na które chucham i dmucham z niecierpliwością oczekując na ich potomstwo. Ale po kolei…
Hybrydy TiBee czyli krzyżówka Tigera i krewetki Bee wykluły się u mnie w lutym 2019r. Matką była samica Crystal Red PRL A/S, ojcem dziki Tiger BT5. Spośród trzech samic PRL, które zostały wrzucone do zbiornika z BT5, tylko jedna zajajczyła. Uznałem to za sukces ponieważ w tym czasie PRL-ki miały chyba kilkumiesięczny przestój w noszeniu, a jakiekolwiek wcześniejsze próby sparowania ich z innymi Tigerami spalały na panewce, nie przynosząc pożądanego efektu w postaci ciężarnej samicy. Gdy więc taką o to ciężarną samice ujrzałem pewnego styczniowego dnia, byłem mega szczęśliwy. Przeniosłem ją do osobnego zbiornika – rocznego zbiornika na Adzie. Nic poza fajnym przyrostem roślin nigdy nie udało mi się w nim wyhodować, a wręcz przeciwnie. Jednak był to jedyny pusty zbiornik, który był wtedy na chodzie.
Fot 1. CR PRL A/S Matka
Fot 2. BT5 Ojciec
W lutym wykluły się młode. Z początku słabo zauważalne, ale z czasem stawały się coraz bardziej widoczne. Było ich bardzo dużo. Jak na miot to był on bardzo liczny. Z pewnością było ich ponad 30 szt. Niektóre młode były brązowe, inne niebieskawo-czarne, ale praktycznie każda krewetka pomiędzy ciemny pasami posiadała ślady białego pigmentu.
Fot 3. TiBee F1 – pierwsze maleństwa
Fot 4. TiBee F1 – pierwsze maleństwa
Fot 5. TiBee F1 – pierwsze maleństwa
Fot 6. TiBee F1 – pierwsze maleństwa
Fot 7. TiBee F1 – pierwsze maleństwa
Fot 8. TiBee F1 – pierwsze maleństwa
Fot 9. TiBee F1 – pierwsze maleństwa
Gdzieś na początku wakacji liczne stado zostało mocno przetrzebione. Prawdopodobnie z powodu upałów, z którymi borykam się co roku. Szczególnie cierpią na tym krewetki trzymane w akwariach w salonie, który najbardziej się nagrzewa. Również w tym czasie zauważyłem pierwszą noszącą samiczkę. Jajek miała niewiele, jednak i tak musiała je zrzucić ponieważ młodych się nie doczekałem. Po raz drugi noszące samice zaobserwowałem we wrześniu. Nosiły równocześnie 3 sztuki i byłem pełen optymizmu oczekując na ich rozwiązanie, tym bardziej, że z licznego stada ostało mi się ok. 10 sztuk. Niestety. Młode musiały i tym raz nie przeżyć. Zdołowało mnie to mocno bo byłem pewien, że z tych trzech samic na pewno jakieś młode przeżyją. Powodem porażki obarczyłem zbiornik, który miał już prawie dwa lata. Coś musi byc z nim halo… zero przeżywalności ?
Fot 10. TiBee F1 -stado dorasta
Fot 12. TiBee F1 -stado dorasta
Fot 13. TiBee F1 -stado dorasta
Fot 14. TiBee F1 -stado dorasta
Fot 15. TiBee F1 -stado dorasta
Fot 16. TiBee F1 -stado dorasta
Fot 17. TiBee F1 -stado dorasta
29 grudnia odłowiłem wszystkie krewetki w nim pływające i przeniosłem do nowo założonego zbiornika na podłożu Platinum Soil. Jest to mój trzeci zbiornik na tym podłożu i póki co jestem z niego bardzo zadowolony. Ucieszył mnie fakt, że odłowionych krewetek było 12szt., czyli takie można powiedzieć stado startowe.
Fot 18. TiBee F1 – 29.12.2109 przenosiny krewetek
Fot 19. TiBee F1 – 29.12.2109 aklimatyzacja
Fot 20. TiBee F1 – dziesięcio-miesięczna hybryda
Fot 21. TiBee F1 – dziesięcio-miesięczna hybryda
Fot 22. TiBee F1 – dziesięcio-miesięczna hybryda
Mam nadzieję, że tym razem doczekam się pokolenia F2. Do trzech razy sztuka.